Owocowy mus
Sezon na truskawki trwa. Ja najbardziej lubię je jeść w formie znanego wszystkim koktajlu lub z bitą śmietaną. Dzisiaj natomiast pokażę owocowy mus, który zrobiłam z truskawek, kiwi i banana. Ułożyłam je warstwowo żeby tworzyły zgrabną całość. Takie musy, wbrew pozorom, są naprawdę sycące, a do tego to prawdziwa bomba witaminowa. Wystarczy tylko zblendować wybrane przez nas owoce i ewentualnie dodać do smaku cukru lub soku z cytryny. Korzystajmy, póki jest sezon :) Polecam!
Sałatka grecka
Dzisiaj przepis na coś lekkiego i zdrowego. Sałatka grecka podawana jest w róznych wariantach, poniżej przedstawiam ją w takiej wersji w jakiej ja lubię ją najbardziej. Sałatka dostarcza wielu witamin, polecam więc każdemu, kto odżywia się dość monotonnie czy nieregularnie.
Składniki:
Sos vinegrette:
Sałatę myjemy, osuszamy, drzemy na kawałki i układamy na talerzu. Następnie na sałatę kładziemy ser feta, pomidory pokrojone w szesnastki, oliwki oraz pokrojony ogórek. Jeśli lubimy, możemy dodać czerwoną cebulę pokrojoną w piórka. Sos robimy dodając wszystkie składniki do siebie, doprawiamy do smaku. Polewamy naszą sałatkę sosem. Smacznego!
Składniki:
- Kilka liści sałaty (może być lodowa)
- 2 pomidory
- Ser feta
- Czarne oliwki
- Ogórek
- Opcjonalnie: czerwona cebula
Sos vinegrette:
- 3 łyżki oliwy
- 1 łyżka octu winnego
- bazylia suszona
- sól, pieprz
Sałatę myjemy, osuszamy, drzemy na kawałki i układamy na talerzu. Następnie na sałatę kładziemy ser feta, pomidory pokrojone w szesnastki, oliwki oraz pokrojony ogórek. Jeśli lubimy, możemy dodać czerwoną cebulę pokrojoną w piórka. Sos robimy dodając wszystkie składniki do siebie, doprawiamy do smaku. Polewamy naszą sałatkę sosem. Smacznego!
Fritata z dodatkiem pomidorów
Nie przepadam zbytnio za jajkami i gdybym mogła, nie jadłabym ich w ogóle. Wiem jednak, że w odpowiednich ilościach są bardzo zdrowe. Dodatkowo babcia zawsze obdarowuje mnie sporą ilością swojskich jajek kiedy jestem u niej na wsi w odwiedzinach. Musiałam więc wymyślić w jaki sposób je przyrządzać, żebym jak najmniej czuła, że jem jajka :D No i z pomocą przyszła mi fritata czyli rodzaj omletu z dodatkami, na który kładę pomidorki. Mniam!
Składniki:
Ziamniaka i marchewkę kroimy w talarki, paprykę i szynkę w paski, a cebulę siekamy. Warzywa smażymy na oleju, aż się zarumienią. Zaczynamy od ziemniaków, potem marchewka, papryka i cebula. Na sam wierzch układamy szynkę. Jajka roztrzepujemy w misce z dodatkiem papryki i soli. Jajkami zalewamy nasze warzywa i szynkę, przykrywamy i czekamy aż się zetną. Następnie odwracamy na krótko na drugą stronę, smażymy jeszcze przez chwilę i gotowe.
Pomidory kroimy w kostkę, mieszamy z solą, pieprzem, szczypiorkiem i oliwą i nakładamy na fritatę. Smacznego!
Tutaj przed nałożeniem pomidorków:
I po nałożeniu:
Składniki:
- 1 ugotowany ziemniak
- pół surowej marchewki
- pół papryki
- pół cebuli
- kilka plastrów szynki
- pomidory
- olej lub oliwa z oliwek
- pieprz i sól
- papryka ostra
- szczypiorek
Ziamniaka i marchewkę kroimy w talarki, paprykę i szynkę w paski, a cebulę siekamy. Warzywa smażymy na oleju, aż się zarumienią. Zaczynamy od ziemniaków, potem marchewka, papryka i cebula. Na sam wierzch układamy szynkę. Jajka roztrzepujemy w misce z dodatkiem papryki i soli. Jajkami zalewamy nasze warzywa i szynkę, przykrywamy i czekamy aż się zetną. Następnie odwracamy na krótko na drugą stronę, smażymy jeszcze przez chwilę i gotowe.
Pomidory kroimy w kostkę, mieszamy z solą, pieprzem, szczypiorkiem i oliwą i nakładamy na fritatę. Smacznego!
Tutaj przed nałożeniem pomidorków:
I po nałożeniu:
Esencja kuchni włoskiej czyli przepis na domową pizzę!
Nie znam nikogo, kto nie lubi pizzy. Nawet mój tata, wielki tradycjonalista i zwolennik kuchni polskiej czasem skusi się na kawałek. Być może to mało oryginalne, ale pizza to moje ulubione danie. Nauczyłam się ją robić, gdy miałam 14 lat i jestem wierna temu przepisowi. Bywały dni, że pizzę jadłam kilka razy w tygodniu... Doszłam do wprawy po tych wszystkich latach i nieskromnie napiszę, że jestem z siebie dumna. To danie zawsze mi wychodzi :)
Składniki na dwie 26-cm lub jedną dużą.
Ciasto:
Sos:
Dodatki wg uznania, ja na swoją dałam:
Mąkę przesiewamy z solą do głębokiego naczynia. Drożdże kruszymy do szklanki, zalewamy do pełna letnią wodą, dodajemy cukier i mieszamy. Tak przygotowane drożdże wlewamy do mąki i dodajemy oliwę. Ciasto wyrabiamy przez ok. 10 minut, a następnie odkładamy przykryte w jakieś ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Ja zwykle trzymam je tam około 20-30 minut. Powinno być raczej miękkie i elastyczne.
Teraz przechodzimy do sosu. Przecier rozrabiamy do zadowalającej nas konsystencji z wodą i doprawiamy pieprzem, solą i oregano. Ot cała filozofia :)
Jeśli widzimy, że ciasto jest puszyste i urosło, to zabieramy się do uformowania go na blaszce w kształt pizzy. Następnie smarujemy je sosem, nakładamy dodatki i wsadzamy do rozgrzanego do 250 stopni piekarnika na 15-17 minut. Smacznego!
Składniki na dwie 26-cm lub jedną dużą.
Ciasto:
- 3 dkg drożdży
- 0,5 kg mąki
- 100 ml oliwy z oliwek
- szklanka przegotowanej, letniej wody
- szczypta soli
- łyżeczka cukru
Sos:
- przecier pomidorowy
- odrobina przegotowanej wody
- pieprz, sól, oregano
Dodatki wg uznania, ja na swoją dałam:
- ser żółty
- pieczarki
- pomidorki koktajlowe
- zielona papryka
- kukurydza
Mąkę przesiewamy z solą do głębokiego naczynia. Drożdże kruszymy do szklanki, zalewamy do pełna letnią wodą, dodajemy cukier i mieszamy. Tak przygotowane drożdże wlewamy do mąki i dodajemy oliwę. Ciasto wyrabiamy przez ok. 10 minut, a następnie odkładamy przykryte w jakieś ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Ja zwykle trzymam je tam około 20-30 minut. Powinno być raczej miękkie i elastyczne.
Teraz przechodzimy do sosu. Przecier rozrabiamy do zadowalającej nas konsystencji z wodą i doprawiamy pieprzem, solą i oregano. Ot cała filozofia :)
Jeśli widzimy, że ciasto jest puszyste i urosło, to zabieramy się do uformowania go na blaszce w kształt pizzy. Następnie smarujemy je sosem, nakładamy dodatki i wsadzamy do rozgrzanego do 250 stopni piekarnika na 15-17 minut. Smacznego!
Dla każdego coś słodkiego - domowe tiramisu
Nie mam talentu do pieczenia ciast. Zrozumiałam to już jakiś czas temu, dlatego nie biorę się za coś, co niezbyt mi wychodzi. Być może kiedyś jeszcze spróbuję coś upiec, ale do tego czasu pewnie jeszcze daleko. Nie znaczy to, że słodkości w kuchni są mi obce. Uwielbiam wszelkiego rodzaju desery i dlatego przez wielu proponowane w formie ciasta tiramisu przyrządzam w pucharku. Rodzina i znajomi chwalą, więc dzielę się z Wami przepisem na moje domowe tiramisu.
Sładniki na 2-3 osoby:
Ze sparzonych jajek oddzielamy białko od żółtek. Potrzebne nam będą tylko te drugie, więc wlewamy je do ochłodzonej miseczki i ucieramy z cukrem pudrem na jednolitą, w miarę słodką masę. Następnie ciągle miksując dodajemy powoli serek mascarpone i ubijamy na sztywną całość. Jeśli lubimy jeszcze bardziej słodko możemy dodać więcej cukru pudru (radzę najpierw spróbować).
Otrzymana masa powinna być w miarę gęsta. Odkładamy ją do lodówki. Parzymy jedną kawę, najlepiej nie rozpuszczalną, ale taką z fusami, bo jest bardziej aromatyczna i odcedzamy (opcjonalnie dodajemy amaretto). Teraz czas na ubicie bitej śmietany. Wlewamy schłodzoną śmietanę do szklanego naczynia i ubijamy, a w miarę jak zaczyna ona gęstnieć dodajemy cukier puder.
Następnie bierzemy nasz pucharek lub miseczkę, w którym będzie gotowe tiramisu i układamy warstwy: biszkopty nasączone kawą, posypujemy kakao, masa z mascarpone. I tak jedziemy aż do góry zostawiając trochę miejsca na warstwę ostatnią, czyli bitą śmietanę. Na zakończenie ozdabiamy kakao, migdałami i czekoladą. Smacznego!
Moje tiramisu wyglądało tak:
Sładniki na 2-3 osoby:
- 250 g sera mascarpone
- 2 żółtka
- paczka okrągłych biszkoptów
- kawa
- cukier puder
- jedna śmietana kremówka 30%
- kakao do posypywania
- płatki migdałowe i/lub czekolada
- opcjonalnie: łyżka amaretto
Ze sparzonych jajek oddzielamy białko od żółtek. Potrzebne nam będą tylko te drugie, więc wlewamy je do ochłodzonej miseczki i ucieramy z cukrem pudrem na jednolitą, w miarę słodką masę. Następnie ciągle miksując dodajemy powoli serek mascarpone i ubijamy na sztywną całość. Jeśli lubimy jeszcze bardziej słodko możemy dodać więcej cukru pudru (radzę najpierw spróbować).
Otrzymana masa powinna być w miarę gęsta. Odkładamy ją do lodówki. Parzymy jedną kawę, najlepiej nie rozpuszczalną, ale taką z fusami, bo jest bardziej aromatyczna i odcedzamy (opcjonalnie dodajemy amaretto). Teraz czas na ubicie bitej śmietany. Wlewamy schłodzoną śmietanę do szklanego naczynia i ubijamy, a w miarę jak zaczyna ona gęstnieć dodajemy cukier puder.
Następnie bierzemy nasz pucharek lub miseczkę, w którym będzie gotowe tiramisu i układamy warstwy: biszkopty nasączone kawą, posypujemy kakao, masa z mascarpone. I tak jedziemy aż do góry zostawiając trochę miejsca na warstwę ostatnią, czyli bitą śmietanę. Na zakończenie ozdabiamy kakao, migdałami i czekoladą. Smacznego!
Moje tiramisu wyglądało tak:
Wywiad
Wywiad dotyczący preferencji kulinarnych studentów i działania bufetu. Miał miejsce w uniwersyteckim bufecie mieszczącym się przy ulicy Oleskiej 48 w Opolu. Rozmawiałam z Panią Basią, która tam pracuje.
Ania: Co najczęściej zamawiają studenci spośród dań zaproponowanych w menu?
Pani Basia: Najbardziej ulubione są dania na szybko np. jajecznica, tosty, wszelekiego rodzaju drożdżówki, które dowożą nam zewnętrzne firmy. Studenci zwykle nie mają zbyt dużo czasu na posiłek, więc proponujemy im dania szybkie i smaczne. Dużym powodzeniem cieszą się też knysze oraz ciepłe napoje takie jak kawa czy herbata.
Ania: A co jeszcze można zjeść w bufecie?
Pani Basia: Mamy wszystko to, co znajduje się w zwykłym, szkolnym sklepiku czy kiosku. Słodycze, chipsy, ciasteczka i tego rodzaju rzeczy. Jeśli komuś chce się pić, to mamy także zimne napoje.
Ania: Jak długo funkcjonuje bufet?
Pani Basia: Hmmm... Ciężko powiedzić, ale to będzie już około 20 lat!
Ania: O to całkiem długo. A czy w bufecie stołują się inni ludzie, niż studenci?
Pani Basia: Ciężko powiedzieć, trudno rozpoznać kto jest od nas, a kto z zewnątrz, ale mamy swoich stałych klientów. Są osoby, które w czasie przerwy przychodzą do nas po prostu posiedzieć i porozmawiać.
Ania: Czy myśleli Państwo o powiększeniu swojej oferty i przekształceniu bufetu w coś na kształt stołówki z ciepłym obiadem?
Pani Basia: Raczej nie. To, co mamy w zupełności nam wystarcza, a o stołówkę z prawdziwego zdarzenia powinien zadbać sam Uniwersytet. Widać, że jest taka potrzeba, bo czasami klienci pytają nas gdzie w pobliżu można zjeść obiad.
Ania: Dziękuję za rozmowę.
Ania: Co najczęściej zamawiają studenci spośród dań zaproponowanych w menu?
Pani Basia: Najbardziej ulubione są dania na szybko np. jajecznica, tosty, wszelekiego rodzaju drożdżówki, które dowożą nam zewnętrzne firmy. Studenci zwykle nie mają zbyt dużo czasu na posiłek, więc proponujemy im dania szybkie i smaczne. Dużym powodzeniem cieszą się też knysze oraz ciepłe napoje takie jak kawa czy herbata.
Ania: A co jeszcze można zjeść w bufecie?
Pani Basia: Mamy wszystko to, co znajduje się w zwykłym, szkolnym sklepiku czy kiosku. Słodycze, chipsy, ciasteczka i tego rodzaju rzeczy. Jeśli komuś chce się pić, to mamy także zimne napoje.
Ania: Jak długo funkcjonuje bufet?
Pani Basia: Hmmm... Ciężko powiedzić, ale to będzie już około 20 lat!
Ania: O to całkiem długo. A czy w bufecie stołują się inni ludzie, niż studenci?
Pani Basia: Ciężko powiedzieć, trudno rozpoznać kto jest od nas, a kto z zewnątrz, ale mamy swoich stałych klientów. Są osoby, które w czasie przerwy przychodzą do nas po prostu posiedzieć i porozmawiać.
Ania: Czy myśleli Państwo o powiększeniu swojej oferty i przekształceniu bufetu w coś na kształt stołówki z ciepłym obiadem?
Pani Basia: Raczej nie. To, co mamy w zupełności nam wystarcza, a o stołówkę z prawdziwego zdarzenia powinien zadbać sam Uniwersytet. Widać, że jest taka potrzeba, bo czasami klienci pytają nas gdzie w pobliżu można zjeść obiad.
Ania: Dziękuję za rozmowę.
Przepis na przekąskę: aromatyczna bruschetta
Bywają czasami sytuacje, że mamy ochotę na coś szybkiego, prostego, a do tego smacznego. Zdarza się też, że chcemy przygotować coś do przegryzienia na imprezę w domu. Ten przepis stanowi wspaniałą alternatywę dla pospolitych kanapek, a do tego całkiem nieźle wygląda.
Ja uwielbiam bruschettę, pewnie wynika to z mojej miłości do włoskiej kuchni. W ramach zapowiedzi dodam, że już niedługo na blogu pojawią się przepisy na tiramisu i domową pizzę.
A dzisiaj na rozgrzewkę mała próbka bogactwa włoskiej kuchni.
Składniki na 8 porcji:
Pomidory myjemy, kroimy w kostkę (możemy je wcześniej sparzyć i obrać ze skórki, ale ja to pomijam, szczególnie, gdy zależy mi na czasie) i wrzucamy do miseczki. Do pomidorów dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek. Następnie bazylię kroimy lub rwiemy na małe kawałeczki i dorzucamy do miski, a całość kropimy oliwą i przyprawiamy solą i pieprzem. Bagietkę kroimy na 4 części, a każdą z nich wzdłuż na kolejne 2, co daje nam w sumie 8 kawałków. Przygotowane wcześniej pomidory nakładamy na każdą część bagietki (około łyżki pomidorów na każdą porcję) i wkładamy do rozgrzanego do 200 stopni piekarnika. Bruschetta powinna zostać tam tak długo, aż pieczywo zrobi się chrupkie. Po wyjęciu ozdabiamy bazylią.
Dodam tylko, że w standartowym przepisie znajdziecie wskazówkę, aby grzanki zrobić na samym początku, a resztę dodawać po ich upieczeniu. Ja jednak wolę, gdy wszystko jest ciepłe łącznie z pomidorami :)
Smacznego!
Ja uwielbiam bruschettę, pewnie wynika to z mojej miłości do włoskiej kuchni. W ramach zapowiedzi dodam, że już niedługo na blogu pojawią się przepisy na tiramisu i domową pizzę.
A dzisiaj na rozgrzewkę mała próbka bogactwa włoskiej kuchni.
Składniki na 8 porcji:
- jedna bagietka
- 3 czerwone pomidory
- 2 ząbki czosnku
- kilka liści świeżej bazylii
- oliwa z oliwek
- pieprz i sól
Pomidory myjemy, kroimy w kostkę (możemy je wcześniej sparzyć i obrać ze skórki, ale ja to pomijam, szczególnie, gdy zależy mi na czasie) i wrzucamy do miseczki. Do pomidorów dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek. Następnie bazylię kroimy lub rwiemy na małe kawałeczki i dorzucamy do miski, a całość kropimy oliwą i przyprawiamy solą i pieprzem. Bagietkę kroimy na 4 części, a każdą z nich wzdłuż na kolejne 2, co daje nam w sumie 8 kawałków. Przygotowane wcześniej pomidory nakładamy na każdą część bagietki (około łyżki pomidorów na każdą porcję) i wkładamy do rozgrzanego do 200 stopni piekarnika. Bruschetta powinna zostać tam tak długo, aż pieczywo zrobi się chrupkie. Po wyjęciu ozdabiamy bazylią.
Dodam tylko, że w standartowym przepisie znajdziecie wskazówkę, aby grzanki zrobić na samym początku, a resztę dodawać po ich upieczeniu. Ja jednak wolę, gdy wszystko jest ciepłe łącznie z pomidorami :)
Smacznego!
Subskrybuj:
Posty (Atom)